poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Wygrane rozdanie, paznokcie Klaudii czyli mały misz masz ;)

Dzisiaj pozytywny dzień, nawet bardzo pozytywny;) Przyszła klientka, więc trochę grosza do kieszeni wleciało, później miłe popołudnie spędzone z moim Kubą i  Klaudia przy kawce. No i najważniejsze wydarzenie dzisiejszego dnia - wygrana rozdania na blogu u Serenitki B, z czego jestem baaardzo zadowolona!! Zawsze mnie cieszy wygrana w jakimkolwiek konkursie. To jest moje pierwsze wygrane rozdanie więc radość jeszcze większa :) Teraz zostało mi czekanie z niecierpliwością na paczuszkę.

Dzisiaj Klaudii robiłam pazurki, ponieważ odrost jest już dosyć widoczny, wiec stwierdziłyśmy, że trzeba go jakoś zakamuflować. Chciałam zrobić Klaudii kokardki, ale uparła się na groszki. No to ma groszki. Mam nadzieję, że się podobają. Lakiery, których użyłam już po raz kolejny pojawiają się na blogu. Klaudia często je wybiera i ma rację bo są cuuudne!




Dziś doszłam do wniosku, że czas leci niesamowicie szybko. Niedawno było moje pierwsze denko, a już muszę szykować wpis o drugim. Co najgorsze coraz bliżej do mojej siostry ślubu, na którym jak już wspominałam ostatnio jestem świadkową, a jestem w proszku - ani sukienki, ani butów, ani wybranej fryzury -_- !! Jedyne co mam to...LAKIER DO PAZNOKCI i wybrane zdobienie. Zresztą chyba nikogo to nie zaskakuje prawda ? Oto i on. Jak się podoba ? Mi baardzo,  wręcz idealny ! Pewnie niebawem pojawi się na blogu już na paznokciach. Jest to jeden z moich nowych nabytków. Drugi to pomarańczowy Sally Hansen :)
Dwa Nowe Nabytki:
Soczysta pomarańcz:
Brzoskwinka, na wesele siostry :

Dzisiaj na blogu trochę misz masz. O wszystkim i o niczym, ale piszę co mi na myśl przyjdzie. Mam nadzieję, że nie zanudzę moich czytelników ;) 











sobota, 27 kwietnia 2013

Piaskowy efekt i spore rozczarowanie by Rimmel :)


No i dziś znowu paznokcie :) Miała być pielęgnacja włosów, ale stwierdziłam, że dodam moje paznokcie z których na prawdę jestem dumna. Może nie są straaaaasznie długie, ale zdziwiło mnie że rosną baaardzo twarde i bardzo szybko;) To pewnie zasługa odżywki Eveline  8 w 1, której używam już od jakiegoś czasu. Kiedy ją kupiłam i przeczytałam o niej recenzje...PRZERAZIŁAM SIĘ!!! Same negatywne opinie. Stwierdziłam w związku z tym, że nie będę jej używać. Wreszcie jednak skusiłam się. Stwierdziłam, że każdy odczuwa skutki tej odżywki indywidualnie, więc zaryzykowałam  Nie używam jej jednak według zaleceń podanych na opakowaniu - stosuję ją rzadziej. Na razie na szczęście nic mi si z nimi nie dzieje. Wiem ,że jeżeli zobaczę chociaż jedną rzecz, która mnie zaniepokoi to od razu ją odstawię. 

 Dzisiejsze paznokcie wykonane zostały lakierami, które nie są kupione w ostatnim czasie, ale postanowiłam że wszystkie lakiery które mam znajdą się na tym blog. Najpierw co prawda powiedziałam sobie, że dopóki nie opiszę każdego z nich, to nie kupię nowego, ale niestety już dziś złamałam swoje postanowienie... i kupiłam dwa piękne lakiery, które już niebawem będę musiała wstawić  i opisać na blogu!! Cuuudo! Jeden - usprawiedliwiam się w tym miejscu - kupiłam specjalnie na siostry wesele, które już niebawem. Jak go tylko zobaczyłam, wiedziałam że będzie on idealnie pasował do sukienki którą wybrałam. 

Czas przejść do opinii lakierów. Pierwszy to Bell Air Flow (zmazał mi się numer...). Ta seria wyszła im według mnie idealnie. Rozprowadzanie tego lakieru to sama przyjemność - żadnych problemów. Na dobra sprawę wystarcza już jedna warstwa na paznokciu. Nie robi smug, pędzelek ma bardzo dobrze dostosowany, konsystencja nie za rzadka, według mnie idealna.Opakowanie jak dla mnie też dość ciekawe ,tak jakby był zanurzony w kropli wody. Długo się utrzymuję na paznokciach, co jest wielką zaletą. Nie odpryskuje, co najwyżej się ściera w wolnym brzegu paznokcia.  No i nie trzeba używać Top’u, ponieważ i tak ma piękny połysk. Warto też wspomnieć o cenie - jedyne 8 zł. Jak dla mnie strzał w 10!!


Kolejny lakier to Rimmel Precious Stones Diamond Dust, hmm... jak mam prawdę mówić to… większej porażki nie widziałam. Rozprowadzanie to istna mordęga!! Konsystencja dość gęsta i pędzelek masakrycznie gruby, co utrudnia właśnie rozprowadzanie. Żeby uzyskać taki kolor jak w buteleczce to trzeba minimalnie 3 warstwy nałożyć, co wiąże się z baaardzo długim wysychaniem. Sama pierwsza warstwa strasznie długo schnie  a co dopiero każda kolejna. Ta seria ma dwa odcienie - czerwień i grafit. Oba wyglądają cudnie w buteleczce. No cóż ciężko mi się opisuje negatywnie lakiery, ale niestety taka prawda i wiem, że nie tylko ja mam taką opinie co do tego lakieru. Za tą cenę spodziewałam się czegoś lepszego.
Sam efekt końcowy jest super, ponieważ według mnie trochę przypomina lakier piaskowy, o którym straaaasznie marzę. Szczególnie wpadła mi w oko seria Mariah Carey z Opi. CUDO!! Wracając jednak do lakieru Rimmel'a - efekt super, ale naprawdę trzeba się namęczyć żeby  to tak wyglądało. A wy co sądzicie o tym połączeniu i efekcie "piaskowym" Rimmel'a ?



A tak coś od siebie dodam jeszcze na koniec. Dziś wróciłam do wykonywania makijażu po dość długim czasie. Okazją było wesele, na które wybierała się moja klientka. Zła jestem tylko, że nie zrobiłam jej zdjęcia. Następnym razem wezmę aparat i wtedy na pewno wstawię tutaj zdjęcie :)

Miłego sobotniego wieczoru!! Buźka !! :D







środa, 24 kwietnia 2013

Piątkowy French Ani :)


W ostatni piątek miałam klientkę na paznokcie żelowe - Anię ;) Chciała abym wykonała jej zwykły French, więc zgodnie z życzeniem wzięłam się do pracy. Paznokcie przedłużane na szablonie. Jest to moja ulubiona metoda przedłużania paznokci. Najpewniej się w niej czuje szczerze mówiąc. 






Ps. Chciałabym kiedyś nakręcić jeszcze filmik i wstawić go na bloga. Może komuś  tym pomogę. Ja sama również korzystam z filmików, cały czas szukam innych metod i dopasowuje  je do siebie. Sprawdzam, w której najlepiej się czuję. Ćwiczenia czynią mistrza jak to mówią.
Pozdrawiam!
Zapraszam na mój fanpage ! ;)

wtorek, 23 kwietnia 2013

Żelowy pastelowy róż :)


Dawno tutaj nic nie pisałam... aż sama na siebie jestem zła. Miałam systematycznie dodawać wpisy, ale ze względu na ciągły brak wolnego czasu nie do końca mi to wychodzi... Dzisiaj przedstawiam pazurki żelowe Klaudii, które robiłam podczas dnia próbnego do nowej pracy ;) Według mnie wyszły bardzo ładnie, a co najważniejsze, Klaudii i Pani menadżer również się podobały. Klaudia jeszcze nie potrafi się przyzwyczaić do nowych paznokci, ponieważ pierwszy raz nosi żelowe paznokcie. Na szczęście to kwestia przyzwyczajenia. Po jednym dniu będzie się czuła z nimi już komfortowo. Paznokcie zostały wykonane żelem budującym. Zazwyczaj do tej pory robiłam żelem jednofazowym, więc było to dla mnie coś nowego. Miałam jednak pewne ułatwienie, ponieważ już wcześniej wykonywałam paznokcie akrylem, a metoda ta jest baaardzo podobna. W obu przypadkach jest to tzw. metoda KULKOWA. Paznokcie jak dla mnie nie są za grube i widać krzywą C z profilu. 

A jak wam się podobają paznokcie? Co sądzicie? Może macie jakieś zastrzeżenia, porady?:) 

Chętnie wysłucham wszystkich opinii i również podzielę się swoim doświadczeniem ;) Dziś trochę więcej zdjęć, ponieważ zauważyłam, że co do zdjęć jest trochę monotonnie. W ogóle muszę pozmieniać wygląd bloga ale jeszcze nie wiem jak. Nie jestem dobra w takich rzeczach więc jak będzie ktoś tak dobry to bardzo proszę o pomoc. Pozdrawiam!












wtorek, 16 kwietnia 2013

Dotyk złota by Inglot :)

Ostatnio się rozszalałam z paznokciami. Dzisiaj paznokcie Agaty, robione w niedzielę po szalonej nocy ;) Wykorzystałam najcudowniejsze kolory w mojej kolekcji i ... nowy nabytek czyli Inglot nr 223. Cudowne złoto, oczywiście jak prawie każdy lakier, jest to prezent zamiast kwiatków od mojego ukochanego <3 Wcześniej nie byłam przekonana do różu i złota oraz mięty i złota, ale kiedy przyłożyłam go do tych lakierów wiedziałam, że to jest strzał w dziesiątkę ! Efekt jak dla mnie rewelacyjny. Agacie z tego co mi powiedziała tez bardzo się podobał. Oczywiście zawsze mogła skłamać, ale wydaje mi się, że w tym przypadku mówiła prawdę :) Tęsknię już za malowaniem paznokci sobie, no ale muszę trochę czasu poczekać aż wrócą do normalnej kondycji.Wtedy na pewno też częściej będą się pojawiać posty z nowymi paznokciami i lakierami.




A żeby wpis nie był zbyt krótki, pochwalę się moimi nowymi włosami wykonanymi przez koleżankę Agatę. Zawsze marzyłam o Ombre, ale brakowało mi odwagi...  Wreszcie jednak się skusiłam, kupiłam rozjaśniacz (2 paczki, ponieważ mam dość sporo włosów i jedna paczka by nie starczyła) i wzięłyśmy się do dzieła. Miałam zamiar zrobić sobie jaśniejsze Ombre, ale w tym co wyszło zakochałam się od razu. Wygląda naturalnie i idealnie do mnie pasuje. Może jak mi się troszkę zregenerują włosy to powtórzę rozjaśnianie żeby zobaczyć jak wówczas się będą prezentować  W końcu jak raz się odważyłam  to każdy następny przyjdzie łatwiej. 


Niestety zdjęcie nie odzwierciedla realnego efektu. Tym bardziej, że robione było na szybko w domowych warunkach :)


niedziela, 14 kwietnia 2013

Leczenie blizn z NO SCAR :)


Dziś notka o kremie na blizny - NO SCAR. Krem z masy perłowej, który może być zbawieniem dla niektórych dziewczyn posiadających na swoim ciele rożnego rodzaju blizny. Ja w nim pokrywam nadzieje po niemiłym incydencie, który się wydarzył jakieś 2-3 tygodnie temu. Robiąc obiad wylałam na siebie wrzącą wodę na brzuch. Na początku wglądało to znośnie, czerwone plamy, ale z dnia na dzień robiło się co raz gorzej. Teraz wszystko się zagoiło i została tylko blizna. Może nie jest zbyt wielka, ale jednak widoczna. Krem mi polecił mój narzeczony, smarował nim bliznę na nosie. Przy regularnym stosowaniu blizna ma się zmniejszyć, rozjaśnić i wygładzić. Stosuje się go 3 razy dziennie wmasowując przez kilka minut. Ja stosuję dwa razy dziennie, masując po 3 minuty. Polecany jest również do rozstępów i łagodzenia objawów trądziku. Przeznaczony jest do blizn po oparzeniach, zabiegach chirurgicznych , owrzodzeniach. Dzięki obecności mikroelementów i aminokwasów przyspiesza regenerację oraz nawilża naskórek, dlatego znosi uczucie napięcia i świądu.

Niezwykłe właściwości zawdzięcza masie perłowej, wewnętrznej warstwie muszli kilku gatunków ostryg z rodzaju Pteria. Zawarte w niej minerały, głównie węglan wapnia, aminokwasy i mikroelementy wpływają korzystnie na metabolizm komórek skóry. Badania wykazały, że proszek perłowy ma skład odpowiadający strukturze tkanek ludzkich. Dzięki temu stymuluje wytwarzanie włókien kolagenowych – głównego składnika budulcowego skóry.

Krem zawiera w sobie substancję o nazwie alantoina. Jest to swoisty „pobudzacz” regeneracji komórek -  łagodzi, zmiękcza i wygładza skórę. Wielu specjalistów w dziedzinie chirurgii plastycznej oraz specjalistycznych magazynów uznało działanie tej substancji za rewolucyjne. W sprzedaży również są dostępne kapsułki NO SCAR. Jeżeli on nie pomoże, to jeszcze kupię olejek Bio Oil, który teraz reklamują w telewizji i gazetach. Wiadomo, brzuch najbardziej widoczna część ciała. Na wakacjach , leżąc na plaży  pewnie żadna z nas nie chciałaby żeby na jej brzuchu było coś nieestetycznego. Mam nadzieję, że do wakacji już to zejdzie i nie będzie żadnego śladu. Jedyny pozytyw z całej sytuacji jest taki, że mama kupiła nam durszlak, więc teraz będzie bezpieczniej (chociaż i tak później się okazało  że jeden już był w domu, ale jakoś nie rzucał się w oczy ... ;) )Niemniej jednak mam nauczkę, od tej pory nie tykam się garnków z wrzątkiem ;) Postaram się zrobić zdjęcie przed i po tej całej kuracji i ocenicie czy widać zmiany. 




sobota, 13 kwietnia 2013

Serduszkowa kratka by Inglot :)

Dzisiaj znowu pazurki i to takie, z których jestem najbardziej dumna ze wszystkich do tej pory! 
Oczywiście modelką była Klaudia, której mogę robić na paznokciach wszystko co tylko przyjdzie mi do głowy i śmiejemy się, że jest moja chodzącą reklamą. Manicure wykonany cudownym lakierem firmy Inglot w kolorze miętowym. Ma wodnistą konsystencję, co powoduje że dość trudno się go rozprowadza. Trzeba również nałożyć 2, a nawet 3 warstwy, żeby odpowiednio się prezentował. Robi również smugi, dlatego trzeba się trochę napracować przy rozprowadzaniu. Niemniej jednak ogólnie jestem z niego zadowolona. Kolejny lakier to Astor Fashion Studio nr 122 - błękitny kolorek ,rewelacyjnie wyglądający na paznokciach i do tego jeszcze czarny Eveline. Nie mam tu dużo do opisywania, ponieważ prawie każdy z lakierów już był użyty i oceniony. Zostało tylko oglądanie zdjęć. Mam nadzieje, że Wam się spodobają. 








środa, 10 kwietnia 2013

Motylek by Sephora :)


Dzisiejszy temat to Paznokcie. Dawno ich nie było, a cały czas je robię ;) Przeważnie wrzucam je na  swój  fanpage. Pierwsze paznokcie, którymi chcę się "pochwalić" to paznokcie mojej koleżanki Pauliny. Są delikatne ponieważ według mnie takie najbardziej jej pasują. Lakier jaki użyłam to Sephora najprawdopodobniej nr 61. To moja pierwsza opinia lakieru firmy Sephora, chociaż już 3 używałam. Ten akurat kolor jest przeze mnie używany po raz pierwszy. Lakier ma dość gruby pędzelek co utrudnia malowanie bardzo wąskich paznokci np. takich jak Pauliny. Mógłby być faktycznie troszkę cieńszy. Kupiłam go podczas wyprzedaży i być może dlatego jego konsystencja nie jest najlepsza (pomarańczowy, który kupiłam był całkowicie "glutowaty") ale po wymieszaniu daje radę. Czas wysychania jest przez to niestety wydłużony. Niemniej jednak efekt lakieru jest niesamowity. Jest delikatny, a zarazem ma coś w sobie co przyciąga wzrok. Cena w promocji wynosiła jedynie 5 zł. Regularna cena to aż 20 zł, więc nie dało się przejść obojętnie. Ogólnie jestem bardzo zadowolona z lakierów z tej firmy, ale tylko tych kupowanych normalnie, a nie w promocji. Jedyna wada to tylko ten nieszczęsny pędzelek. No ale mam nauczkę przed kupowaniem lakierów w promocji, bo z ich jakością może być różnie... No ale człowiek całe życie uczy się na błędach ;)







Ocena: 
Konsystencja 7/10
Trwałość 0/0 (nie mam możliwości oceny)
Cena 10/10
Rozprowadzanie 6/10
Czas wysychania 6/10

Pozdrawiam i życzę miłej nocy!;)

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Kwietniowe nabytki :)


Ostatnio było moje pierwsze Denko, a dzisiaj się pochwalę co kupiłam na kwiecień :)



 Praktycznie same nowości, których nigdy nie używałam. Na razie ciężko będzie mi wystawić swoją opinię, ponieważ używam ich zaledwie kilka dni. Po pewnym czasie jednak na pewno dodam post ze swoim zdaniem na ich temat.To zaczynamy:

1. Tonik Garnier Skin Naturals "czysta skora tonik ściągająco - oczyszczający" - co mnie skusiło do jego kupienia? Myślę, że fakt, że matuje skórę i zwęża pory (tak przynajmniej twierdzi producent). Jest przeznaczony do cery tłustej i mieszanej. Wszystko byłoby w porządku po za jednym małym szczegółem którego nie zauważyłam (sama nie wiem jak mogłam to przeoczyć...) - zawiera alkohol !! Jestem na siebie zła, ponieważ jestem przeciwnikiem toników z alkoholem. Mimo wszystko postanowiłam dać mu szansę. Może nie będzie taki zły. Po kilku użyciach mogę na razie powiedzieć, że nie napina tak skóry jak inne i nie przesusza jej. Może to być jednak spowodowane tym, że używam kremu nawilżającego. Pory jak na razie są bez zmian. Jak na razie mogę powiedzieć, że bardzo fajnie odświeża skórę. Na dłuższa metę postanowiłam przecierać nim tylko czoło, nos i brodę, tłuste strefy a  policzki tylko od czasu do czasu.



2. Jedwab Lotion PROVIT - do tej pory używałam jedwab firmy Biosilk, ale tym razem podkusiło mnie coś do spróbowania czegoś innego. Jest polecany do włosów długich i zniszczonych, matowych i trudnych do ułożenia. No idealny dla mnie - mam każdy z tych problemów ;) Producent pisze, że jedwab ten regeneruje zniszczone włosy na powierzchni oraz we wnętrzu włosa, ułatwia rozczesywanie, zapobiega elektryzowaniu się włosów, rewitalizuje dając odczucie jedwabistości, wzmacnia, nawilża, wygładza i poprawia elastyczność, zmniejsza efekt "puszenia się" włosów. Więc tak, użyłam go dopiero raz i już mogę powiedzieć że NIE zapobiega elektryzowaniu się włosów, chyba nawet bardziej niż zwykle się elektryzują. Fakt włosy są wygładzone i nie puszą się. Nie wiem czy ułatwia rozczesywanie bo nakładam go po rozczesaniu włosów, a później staram się ich już nie kołtunić. Włosy są miękkie i wydają się zdrowsze, ale nie wiem czy to efekt odżywki czy właśnie jedwabiu.


.
3. Odżywka L'oreal Elseve Total Repair Exreme ( odżywka rekonstruująca) - Standardowo odżywka tej firmy. Nie wiem czemu, ale ja nawet na inne nie patrzę. Wiem, że powinno się zmieniać co jakiś czas firmę kosmetyków do włosów, ale ja jakoś nie potrafię. Być może po skończeniu tej przełamię się i kupię inną. Kupiłam tą odżywkę z myślą o moim najbliższym planie (dla was niebawem niespodzianka). Jest przeznaczona do włosów bardzo zniszczonych i z tendencją do rozdwajania. Zawiera składniki aktywne LAK 10 + CERAMIDY, ma działanie aż po same końce włosów. Użyłam jej dopiero po raz pierwszy. Ma przyjemny zapach, włosy są po niej miękkie i wyglądające zdrowiej (opinia przed nałożeniem jedwabiu). Na ten moment tylko tyle mogę powiedzieć na jej temat.



4.Żel pod prysznic Fa NutriSkin - co tu dużo mogę napisać, ma przyjemny kremowy zapach, zawiera 7 składników pielęgnacyjnych. Po kąpieli zapach się utrzymuję dość długo i skóra jest miękka.



5. Kupiłam też ostatnio jeszcze coś, ale to niespodzianka, która będzie już niebawem !!;)

POZDRAWIAM!!;)

środa, 3 kwietnia 2013

Moje pierwsze marcowe denko :)


Początek miesiąca, więc czas na "projekt denko". Jest to mój pierwszy raz więc proszę o wyrozumiałość ;) 
Na początek zacznę od odżywki do włosów. Oczywiście nie zmieniłam firmy, ponieważ jak dla mnie l'Oreal jest najlepszą firmą produkującą kosmetyki do włosów. Szczególnie dobrze reagują na nie moje włosy - po użyciu są gładkie, miękkie, łatwiej się rozczesują. Odżywki tej firmy używam jej już od kilku lat -od momentu, kiedy moja  fryzjerka mi ją poleciła. W marcu zużyłam:
1.Odżywkę l'Oreal Elseve Arginine Resist X3 - odżywka wzmacniająca. Jest to jedyna seria do której nie wrócę. Fakt, włosy są po niej gładkie, rozczesywanie o wiele lepsze, ale nic po za tym. Nie zobaczyłam zmian, o których mówi producent w reklamach. Odżywka niby ma nam zapewnić odbudowę włókna włosa, odżywienie od nasady, włosy mają rosnąć mocniejsze i mają nie wypadać. Jednak w praktyce tak jak wypadały, tak wypadają dalej...Może innym dziewczynom bardziej przypadnie do gustu ta seria. Po odżywkach z innych serii widziałam lepsze efekty.Nie mówię tutaj jednak, że jest zła, ale przynajmniej do moich włosów istnieją lepsze.


Kolejnym kosmetykiem, który opuścił moją łazienkową półkę jest żel pod prysznic Fa Pink Passion. Ma cudowny zapach, który się długo utrzymuje, lekko nawilża skórę, a kąpiel w nim to sama przyjemność. W domu dopiero zauważyłam, że do niego z tej samej serii mam jeszcze dezodorant, wiec razem się świetnie komponują. 


Dezodorant Fa Pink Passion używałam jeszcze jak byłam młodsza. Ma słodkawy zapach, ale nie duszący, ani mdły. Bardzo mi odpowiada. Nie zostawia białych śladów na ubraniach, zapach się utrzymuje całkiem długo, i w moim przypadku nie podrażnia skóry. Przywołuje miłe wspomnienia jak było się młodszym ;)


No i przedostatni kosmetyk, który mi się skończył - Tonik Antybakteryjny firmy Ziaja. Pisałam o nim tutaj. Niestety ciężko go dostać. Ja go chyba kupiłam w Tesco. Teraz niestety nigdzie go nie widziałam, więc musiałam kupić inny...


Ostatnią rzeczą, która mi się skończyła jest jedwab do włosów Biosilk Silk Therapy. Stosuję go już od wielu lat, gdyż inaczej moje włosy byłyby jedną wielka szopą. Natomiast po nim wyglądają o wiele lepiej - są nawilżone, miękkie i sprężyste. Taka mała buteleczka starcza mi na 1,5-2 miesiące. Nie trzeba go dużo nakładać, wręcz przeciwnie, bo jak nałożymy za dużo to włosy automatycznie robią się tłuste.

Przy okazji jeszcze tylko wspomnę, że pokończyły mi się maseczki, ale na szczęście już się zaopatrzyłam w nowe - oczywiście te same, co zwykle. Można o nich przeczytać tutaj


To by było na tyle ;) Mam nadzieję, że wam się podobało;)




wtorek, 2 kwietnia 2013

Delikatne Jolly Jewels :)


Święta święta i po świętach ;) Teraz na to trzeba wstać o 5 rano i wracać do Wrocławia...Już widzę jak chętnie wstaje, no ale trzeba ;) Dziś troszkę lżejszy wpis niż poprzedni - paznokcie.Oczywiście wykonywane na mojej modelce Klaudii. Ja na swoich jak na razie nie robię nic ponieważ regenerują się po żelu. Na szczęście mam dużo chętnych koleżanek i dużo pomysłów wiec problemu nie ma. Wzorek powstał jakiś czas temu wieczorną pora, dość spontanicznie jak zwykle.Wzorek delikatny, w ulubionych kolorach modelki. Po zrobieniu okazało się, że Klaudii tak bardzo się spodobały opalizujące groszki , że nie mogła oderwać od nich wzroku i kazała gdzieś dosypać. Niestety już nie było gdzie. Ale Klaudia, obiecuje następnym razem na pewno będą te groszki!!;) 
Lakiery jakie wykorzystałam to Goldenki.




 Bazowy to Miss Selene nr 210. 


Używałam go po raz pierwszy,więc czas na moją opinie. Bardzo rażących wad nie widze. Łatwo się nakłada i tak jak praktycznie z kazdym lakierem trzeba nałożyć dwie warstwy lub nawet 3. Schnie dość szybko. Co do trwałośći nie wiem jeszcze,ale jak się dowiem to oczywiście napiszę to na blogu. Kolor bardzo mi przypadł do gustu - taki jaśniutki delikatny róż z beżem, w sam raz do każdego ubrania i na każdy dzień i wieczór.Z tej serii mam jeszcze brokatowe lakiery których niestety dość rzadko używam. Musze to zmienic;D

Następnym lakierem błyskotką jest Golden Rose Jelly Jewels nr 104. 


Zakochałam się w nim ;) Fakt, szybko gęstnieje, dlatego trzeba go bardzo dokładnie wymieszać przed użyciem, ale tak dzieje się z każdym brokatowym lakierem. Trwałość hmm, nigdy nie malowałam nim całej płytki, jedynie jakieś świecące akcenty, więc ciężko mi wyrazić jakąś obiektywną opinię. Czas wysychania dość długi. Ponadto trzeba go nałożyć 2 warstwy żeby efektem przypominał kolor z buteleczki. No ale za to efekt cudny ;) Z tej serii jest wiele innych kolorów, które muszą zapełnić koniecznie moją szufladę ;)
No i standardowo już nie po raz pierwszy kość słoniowa firmy Wibo.

EFEKT KOŃCOWY OCEŃCIE SAMI ;)