Wpis miał być o wiele wcześniej, ale niestety przez tą
paskudną pogodę dopadła mnie jakaś choroba i moja zdolność jakiegokolwiek
funkcjonowania była zerowa. Właściwie prawie cały dzień przespałam...Już dość
mam tego co się dzieje za oknem!Gdzie ta wiosna? No ja się pytam, gdzie !?!?
Dzisiaj notka będzie o pielęgnacji, czyli o maseczkach i
balsamie, które kupiłam jak byłam w moim rodzinnym mieście . Zacznę od większej
rzeczy, czyli balsamu. Jest to firmowe mleczko do ciała Rossman z serii
Synergen. Jego cena jest naprawdę atrakcyjna - po przecenie dostałam go za jedyne
5zł :D Warto jednak wspomnieć, że to cena promocyjna, gdyż standardowo kosztuje
9zł. Skuszona niską ceną oraz ślicznym zapachem nie mogłam się oprzeć i
wylądował w moim koszyku. Co prawda za 5zł nie spodziewałam się cudu, ale
powiem Wam, że tym balsamem jestem miło zaskoczona. Zresztą kosmetyki z tej
serii wbrew pozorom są ogólnie bardzo dobre. Balsam jest przeznaczony do cery
suchej, na którą korzystnie działa zawarty w nim olejek migdałowy. Według
producenta po jego zastosowaniu skóra ma być nawilżona przez 24 godziny. Powiedzmy
sobie szczerze, przecież nie siedzę z zegarkiem w ręku i nie sprawdzam czy co
do minuty wszystko się zgadza. Generalnie stan mojej skóry po zastosowaniu tego
balsamu się poprawił. Do tej pory miała skórę bardzo wysuszoną przez
niekorzystny wpływ pogody, a obecnie jest gładka i miękka. Co do rozprowadzania
balsamu niestety jak dla mnie robi się to zbyt ciężko. Jest zdecydowanie za gęsty.
Wchłania się bardzo szybko i nie pozostawia on tłustej skóry, na czym w
balsamach mi bardzo zależy. Zresztą pewnie nie tylko mi:) Także podsumowując z
balsamu jestem zadowolona :)
Kolejna rzecz, która trafiła mi w ręce to maseczka kojąca do
twarzy KOLASTYNA. Kupiłam ją w momencie kiedy na mojej twarzy zrobiła się
uczuleniowa rewolucja po zastosowaniu kremu firmy Soraya, o którym pisałam
wcześniej ;) Zastosowałam ją kiedy już wszystko zniknęło gdyż jednak się bałam, że
sobie pogorszę jej stan. Nie miałam nigdy do czynienia z maseczkami z tej firmy,
dlatego wolałam nie ryzykować . Maseczkę stosuje się na oczyszczoną suchą twarz.
Nakłada się równomierną warstwę i po 10 minutach jej nadmiar ściąga się
wacikiem kosmetycznym. Lubię takie maseczki, ponieważ super nawilżają ;D Po jej
użyciu cera stała sie miękka, a jej koloryt się poprawił na zdrowszy.
Ponadto podrażnienia już mi nie
dokuczają, co jest dużym plusem, gdyż jak już kiedyś pisałam - mam do tego
tendencje na policzkach . Muszę wypróbować więcej produktów tej firmy;D Ceny niestety nie pamiętam... Pojemność saszetki to 10 ml, więc spokojnie
wystarcza na około 3-4 razy;)
Na koniec jeszcze maseczka oczyszczająca firmy Ziaja. Jak
dla mnie strzał w dziesiątkę :D Używam jej zresztą już od kilku lat. Żadna
inna, których używałam nie jest tak dobra jak ta. Uwielbiam samą firmę, gdyż
produkują naprawdę dobre kosmetyki, a do tego ceny mają nie za wysokie. Maseczka
jest przeznaczona do cery mieszanej, tłustej i trądzikowej. Stosuje ją przeważnie
na strefę T, ale również od czasu do czasu na całą twarz. Maska zmniejsza widoczność
rozszerzonych porów, co bardzo mi przypadło do gustu i naprawdę widać różnicę
po jej użyciu. Przede wszystkim normalizuje pracę gruczołów łojowych i łagodzi
podrażnienia ;) Stosuje się ją około 2-3 razy w tygodniu. Sama osobiście używam jej maksymalnie 2 razy na
tydzień ;) Nakłada się ją na 10-15 minut na twarz i zmywa letnią wodą. Ja do zmywania używam gąbeczki do demakijażu.
Jest wtedy o wiele łatwiej zmyć. Tyle na
temat samej maseczki.
Ostatnio też szukam maski do włosów z Ziaji, ale niestety
nie mogę jej nigdzie dostać :( Może któraś z Was wie gdzie można ją dostać ?:D
Jak tak, to proszę piszcie w komentarzach, bardzo mi na tym zależy;D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz