Dziś notka o kremie na blizny - NO SCAR. Krem z masy perłowej, który może być zbawieniem dla niektórych dziewczyn posiadających na swoim ciele rożnego rodzaju blizny. Ja w nim pokrywam nadzieje po niemiłym incydencie, który się wydarzył jakieś 2-3 tygodnie temu. Robiąc obiad wylałam na siebie wrzącą wodę na brzuch. Na początku wglądało to znośnie, czerwone plamy, ale z dnia na dzień robiło się co raz gorzej. Teraz wszystko się zagoiło i została tylko blizna. Może nie jest zbyt wielka, ale jednak widoczna. Krem mi polecił mój narzeczony, smarował nim bliznę na nosie. Przy regularnym stosowaniu blizna ma się zmniejszyć, rozjaśnić i wygładzić. Stosuje się go 3 razy dziennie wmasowując przez kilka minut. Ja stosuję dwa razy dziennie, masując po 3 minuty. Polecany jest również do rozstępów i łagodzenia objawów trądziku. Przeznaczony jest do blizn po oparzeniach, zabiegach chirurgicznych , owrzodzeniach. Dzięki obecności mikroelementów i aminokwasów przyspiesza regenerację oraz nawilża naskórek, dlatego znosi uczucie napięcia i świądu.
Niezwykłe właściwości zawdzięcza masie perłowej, wewnętrznej warstwie muszli kilku gatunków ostryg z rodzaju Pteria. Zawarte w niej minerały, głównie węglan wapnia, aminokwasy i mikroelementy wpływają korzystnie na metabolizm komórek skóry. Badania wykazały, że proszek perłowy ma skład odpowiadający strukturze tkanek ludzkich. Dzięki temu stymuluje wytwarzanie włókien kolagenowych – głównego składnika budulcowego skóry.
Krem zawiera w sobie substancję o nazwie alantoina. Jest to swoisty „pobudzacz” regeneracji komórek - łagodzi, zmiękcza i wygładza skórę. Wielu specjalistów w dziedzinie chirurgii plastycznej oraz specjalistycznych magazynów uznało działanie tej substancji za rewolucyjne. W sprzedaży również są dostępne kapsułki NO SCAR. Jeżeli on nie pomoże, to jeszcze kupię olejek Bio Oil, który teraz reklamują w telewizji i gazetach. Wiadomo, brzuch najbardziej widoczna część ciała. Na wakacjach , leżąc na plaży pewnie żadna z nas nie chciałaby żeby na jej brzuchu było coś nieestetycznego. Mam nadzieję, że do wakacji już to zejdzie i nie będzie żadnego śladu. Jedyny pozytyw z całej sytuacji jest taki, że mama kupiła nam durszlak, więc teraz będzie bezpieczniej (chociaż i tak później się okazało że jeden już był w domu, ale jakoś nie rzucał się w oczy ... ;) )Niemniej jednak mam nauczkę, od tej pory nie tykam się garnków z wrzątkiem ;) Postaram się zrobić zdjęcie przed i po tej całej kuracji i ocenicie czy widać zmiany.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz